Miał być nadzieją na wprowadzenie dynamicznej gry i niezrównaną pomocą przy strzelaniu goli. Niestety, ostatnie wydarzenia pokazały, że Josué bliżej jest do pojedynków na pięści, niż do strzałów na bramkę. Czy kiedyś się uspokoi?
Nieokiełznany charakter
Jego odejście z poprzedniego klubu, Hapoel Beer Sheva zostało przeprowadzone w atmosferze skandalu. W poprzednim sezonie Josué został zawieszony na końcówkę sezonu, bo wdał się w bójkę z innym graczem swojej drużyny. Od wymiany zdań zapoczątkowanej przez Portugalczyka, do otwartego konfliktu na pięści nie było daleko. Sytuacja stała się na tyle niebezpieczna, że piłkarze mieli sądowy zakaz zbliżania się do siebie. W efekcie Jusué wyrzucono z klubu, a piłkarze odetchnęli.
Nie jest tajemnicą, że Portugalczyk ma bardzo ciężki charakter. Łatwo wpada w złość i niejednokrotnie wrzeszczał na swoich kolegów podczas meczu i w szatni. Mówiono również o innych, mało sportowych zachowaniach. Czy Legia wiedziała, kogo tak naprawdę kupuje?
Pechowy mecz przeciw Radomiakowi
O ile początkowe dwa mecze były w wykonaniu Josué bardzo przyzwoite, o tyle przeciwko Radomiakowi już nie do końca. Mimo dobrej, technicznej gdy, piłkarz wydawał się być niezaangażowany zarówno pod kątem obrony jak i gry w ataku. Przede wszystkim jednak nie umiał trzymać nerwów na wodzy.
W 87 minucie bez powodu uderzył z łokcia obrońcę Radomiaka, będącego wtedy bez piłki, Dawida Abramowicza. Sędzia bez wahania wstrzymał mecz i pokazał czerwoną kartkę. Josué musiał opuścić boisko i zostawić swoich kolegów grających w dziewiątkę, bo wcześniej czerwony kartonik zobaczył już Mladenovic. W efekcie zespół sensacyjnie przegrał z Radomiakiem 1:3.
Legia wykorzystała okazję?
O Josué mówią, że gdyby okiełznał swój charakter, mógłby grać w najlepszych zespołach świata. Ma dobrą technikę oraz styl gry pasujący do największych gwiazd. Na przeszkodzie jednak miały stanąć jego coraz to nowe wybryki z agresywnymi zachowaniami podczas gry na czele. W poprzednim klubie nie szanował swoich kolegów, często wyzywając na nich swoje frustracje. Psuło to atmosferę i sprawiało, że zespół grał źle. Czy tak samo będzie w warszawskiej Legii? Być może trener, Czesław Michniewicz znajdzie na niego odpowiedni sposób.